Kiedy „więcej” nie znaczy „większe”

Do McDonalda przychodzi mężczyzna w garniturze i zamawia MC Zestaw. Dopytują go: – Czy chce Pan powiększone frytki? – Powiększone frytki?! A to można tak? – Oczywiście, że można – odpowiada sprzedawczyni. – Super, to ja zdecyduję się na te powiększone frytki. Po chwili mężczyzna dostaje swoje zamówienie z powiększonymi frytkami. Patrzy na zamówienie, podnosi jedną z frytek, ogląda bardzo dokładnie i ze stoickim spokojem dopytuje Panią przy kasie: – Przepraszam, proszę Pani, zamawiałem powiększone frytki, a dostałem normalne… – No tak zamawiał Pan zestaw powiększony, to są właśnie powiększone frytki. – Nie proszę Pani, ta frytka jest normalnych rozmiarów. – No tak, bo powiększone, to chodzi o to, że one nie są większe, tylko ma Pan ich więcej – odpowiada spokojnie sprzedawczyni. – Proszę Pani, proszę Pani, to ja zapytam inaczej, czy jakby chciała Pani powiększyć sobie piersi, to dorobiłaby Pani sobie trzecią pierś?

Zobacz inne dowcipy z tej kategorii

Nowak i hiszpańska niespodzianka

Nowak postanowił na wakacje pojechać do Madrytu. Przeczytał w Internecie opinie na temat jednej z restauracji w Madrycie i postanowił ja odwiedzić. Spośród dań dostępnych w karcie wybrał danie o nazwie „El jaja a la corrida”. Danie okazało się naprawdę duże i naprawdę przepyszne, a cena nie wygórowana. Postanowił ze już nie będzie szukał innej restauracji ani innego dania i przychodził tak przez kilka dni. Pewnego dnia jednak, porcja okazała się dużo mniejsza niż poprzednie. Nowak zjadł i płacąc pyta kelnera: – Dlaczego dzisiejsza porcja była dużo mniejsza od poprzednich? Kelner spojrzał na Nowaka i odrzekł: – No cóż, nie zawsze torreador wygrywa.

Kaczka z Krakowa

Wchodzi mężczyzna do lokalu gastronomicznego i zasiada przy stoliku. Kelner podchodzi z zapytaniem: – Co mogę dla pana przynieść? – Poproszę pieczoną kaczkę, ale koniecznie z Krakowa. Kelner notuje zamówienie, udaje się do kuchni i komunikuje kucharzowi: – Przyszedł klient i życzy sobie pieczoną kaczkę z Krakowa… Daj co masz, niech nie marudzi! Kelner powraca z przygotowanym posiłkiem do klienta. – Proszę bardzo. Klient wkłada palec w tył kaczki, oblizuje go i stwierdza: – Ta kaczka pochodzi z Poznania. Prosiłem o kaczkę z Krakowa, prawda? Proszę to zabrać. Kelner wraca zdumiony do kuchni. – Józek, ten klient twierdzi, że kaczka jest z Poznania. Podaj inną. Kelner zastępuje kaczkę i wraca do klienta. Ten powtarza procedurę – palec w tył, oblizanie i wykrzykuje: – Ależ to kaczka z Warszawy! Czy ja nie mówiłem wyraźnie? Z Krakowa! Kelner ponownie biegnie do kuchni. – Jedźcie autem do Krakowa po kaczkę, bo zwariuję. Po pewnym czasie kelner wraca uśmiechnięty. – Oto jest! Klient znów wkłada palec w tył kaczki, oblizuje i z radością mówi: – Wreszcie, kaczka z Krakowa! Dziękuję. Zaczyna jeść. Tymczasem pijany gość, który obserwował całe zdarzenie, podchodzi do jedzącego kaczkę, zdejmuje spodnie, wypina pośladki i mówi: – Panie, od trzech tygodni piję, może pan sprawdzić, gdzie mieszkam?

Może też Ci się spodobać